Zlot u „Junaka” z Międzychodu

29 kwietnia 2011 roku, piątek

W piątkowe popołudnie, na godzinę 15 na Plac Krimpen w Kościanie zjechało sześciu drajwerów. Andrzej, Piotr, Paweł, Zbimag, Zibi i ja. Piotr znał trasę, więc był najlepszym prowadzącym tego dnia, a Zibi zamykał kolumnę. Po drodze dołączyli się i inni motocykliści. Na trasie był spory ruch, więc dotarliśmy na miejsce o godzinie 17.00. Zostaliśmy serdecznie przywitanie przez Bachora – prezydenta klubu i jego świtę, kupiliśmy koszulki i znaczki, zjedliśmy pajdy chleba ze smalcem, popatrzyliśmy na sprzęty, podziwialiśmy umiejętności w kierowaniu po wertepach, kierowców z wózkami bocznymi,  krosowców. Na miejscu dopadła nas burza z piorunami, a siedząc pod parasolem, popijając kawkę, wpadliśmy na pomysł, by za rok zorganizować zlot. Zasięgnęliśmy języka od organizatorów, i tak koszty co prawda są, ale możemy je udźwignąć. Zadzwonił Mariuszek z pytaniem jak ma znaleźć zlot, bo w Międzychodzie nikt nic o zlocie nie słyszał. Dzięki Piotra orientacji w terenie dotarł do nas, tylko po to, żeby razem wrócić, bowiem zbieraliśmy się w drogę powrotną.  Po burzy teren zlotu leciutko rozmókł, więc ci co jeździli, kopali sprzęty i „świgali” na 3 metry błockiem, mieli przy tym nie lada ubaw.  Nasze maszyny … dobrze, że nie myłam przed wyjazdem, bo miałam ponaklejane „copy” z błota na całym sprzęcie.

Atmosfera przednia, stare motocykle dawały niezapomniany klimacik dawnych czasów, gdzie ludzie byli sobie przychylni. Ten klimat udało się Bachorowi i jego ekipie przenieść do naszych czasów. Dobra muzyka, pyszna kuchnia, wspaniali ludzie, totalny luz, spotkania i rozmowy, o to przecież chodzi.

Udało nam się do domu dotrzeć przed nocą, wyjechało sześciu drajwerów, a wróciło siedmiu wspaniałych.

 

Bogna

[nggallery id=91]