Dzisiaj ja, na ochotnika, zostałem redaktorem naczelnym. Poniżej krótka relacja, z dzisiejszego wypadu do Wschowy, do Ojców Franciszkanów. Zdjęcia, z niezwykłym zaangażowaniem, robiła Karolina, pstryknęła ich pewnie z tysiąc, cenzurą zajął się Paweł.

Zgodnie z ustaleniami, po jedenastej, czekaliśmy na stacji CPN, na wylocie z Leszna na Wschowę. Po chwili dojechali do nas Waldek z synem, Andrzej i Maniuś. Z Leszna wyjechało więc w stronę Wschowy pięć maszyn. Bez problemu dotarliśmy na teren klasztoru, byliśmy trochę przed czasem, jeszcze nikogo nie było. Powitali nas miło Ojcowie Franciszkanie. Zaraz po nas dojechali inni, między innymi koledzy z Leszna i Wolsztyna. Moim zdaniem było około 80 maszyn. O godzinie 13:00, w pięknym kościele, odbyła się msza. Kazanie było super, śpiewały dwie dziewczyny, w akompaniamencie dwóch gitar i bębna. Po mszy odbyło się tradycyjne święcenie motocykli, a następnie Braciszkowie zaprosili nas na poczęstunek w ogrodzie, na tyłach klasztoru. Był bigos i smaczna kiełbaska z grilla, do tego chlebek ze smalcem własnej roboty. Na deser podano pączki. Potem było zwiedzanie podziemi i kilka ciekawych historyjek na temat klasztoru, którymi uraczył nas jeden z Franciszkanów. Po piętnastej zaczęliśmy się zbierać, ponieważ Waldek pracował dzisiaj na dwie zmiany. Rano zabrał ze sobą syna, a po południu obiecał przejażdżkę Monice. Pojechaliśmy więc do Waldka na kawkę. Tam czekał już na nas Michał z Kasią. Po krótkiej przerwie u Waldzia, wybraliśmy się do Olejnicy, gdzie wdrapaliśmy się na wieżę widokową. Wiele razy tamtędy jeździłem, ale nigdy nie było okazji, żeby się zatrzymać i wdrapać na dziewiętnastometrową konstrukcję. A warto, bo widoki są przepiękne, dookoła malownicze lasy i jeziora. Po drodze do Olejnicy dołączył do nas motocyklista ze Starkowa, którego serdecznie pozdrawiam. Wspiął się razem z nami na wieżę widokową i objaśniał, które jezioro jak się nazywa. Następnie wspólnie pojechaliśmy do Wielenia na lody, a stamtąd, po godzince, zaczęliśmy się zbierać do domu. W sumie, cały dzień na motorku, prawie 200 kilometrów. Pogoda był super, towarzystwo przednie. Razem z Benią dziękujemy wszystkim za miły dzień, do zobaczenia na kolejnej przejażdżce!

Piotr

[nggallery id=96]