Ustaliłem z Pawłem i Karoliną (Benia niestety nie mogła dzisiaj ze mną jechać), że do Gostynia wyjedziemy o dziewiątej rano. Tym razem nie pojechaliśmy do Kościana, tylko bezpośrednio z Leszna do Gostynia. Z resztą naszej grupy umówiliśmy się na wylocie na Piaski. Czekając na nich, przyglądaliśmy się licznie przejeżdżającym motocyklistom, zastanawiając się, jak wielu ich będzie na rozpoczęciu w Piaskach. Naszych, jadących z Kościana, oczywiście szybciej usłyszeliśmy, niż zobaczyliśmy, w głównej mierze dzięki wydechom Romka J. Całą ekipą wjechaliśmy na rynek w Piaskach, gdzie zostaliśmy przywitani przez gospodarzy i ustawieni w pierwszym rzędzie, za co dziękuję w imieniu całej grupy, ponieważ potraktowałem to jako wyróżnienie. Po kilkunastu minutach ruszyliśmy do klasztoru filipinów na Świętej Górze, na mszę świętą w intencji motocyklistów. Ponieważ w dzieciństwie mieszkaliśmy niedaleko, bywaliśmy już z Pawłem w tym kościele. Kto nigdy tam nie był, polecam odwiedzić to miejsce. Barokowy kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP i św. Filipa Neri zbudowany jest na wzór weneckiej bazyliki Santa Maria della Salute. Fajne są również podziemia tego kościoła, pamiętam, że w dzieciństwie to była spora frajda, kluczyć w ciemnych korytarzach, w pobliżu mnóstwa trumien. Jedna była nawet w tamtych czasach otwarta, przykryta tylko szybą, przez którą można było oglądać jakiegoś nieszczęśnika, który zachował się w znakomitym stanie, ponoć klimat tych podziemi sprzyjał mumifikacji. Niestety podczas nabożeństwa podziemia są zamknięte, więc dzisiaj nie było okazji tam zajrzeć.

Po mszy świętej i tradycyjnym święceniu motocykli, przy wspaniałej, letniej pogodzie, ruszyliśmy paradą do Pępowa, gdzie miała się odbyć część rozrywkowa. Frekwencja dopisała gospodarzom, jak policzyli, pod kościołem było grubo ponad pięćset maszyn. Już w Pępowie się dowiedzieliśmy, że Marian założył się z resztą swojej ekipy, że będzie ponad pół tysiąca pojazdów i oczywiście wygrał. Wiadomo o co się założyli i teraz trochę zazdroszczę Marianowi, że ma taki zapas na sezon J.  W Pępowie było super, okolica malownicza, piękny pałac wybudowany pod koniec XVIII w. przez Józefa Mycielskiego i wielki park o powierzchni 20 ha. Było zatem gdzie zaparkować. Zostaliśmy poczęstowani kiełbaską i grochówką, oraz kawą i wspaniałym plackiem z rabarbarem, wielki szacunek dla osoby odpowiedzialnej za wypiek – placek pierwsza klasa! Była też fajna muzyka i wiele konkurencji. W jednej z nich, drugie miejsce zajął Romek, oczywiście dzięki swoim wydechom, które trochę zdewastowały piękny trawnik w parku. O ile pamiętam, 126 decybeli, tylko jeden ścigacz był minimalnie głośniejszy. Czas szybko nam mijał przy dobrej muzyce, smacznym poczęstunku i miłych pogawędkach z innymi motocyklistami. Miejscowi mieszkańcy też dopisali, było naprawdę sporo osób. Po siedemnastej zaczęliśmy pomału się rozjeżdżać, ja z Pawłem też ruszyłem, miał z nami jechać Maniuś, ale jakoś nam zniknął z pola widzenia, czekaliśmy na niego kilka minut na wylocie z Pępowa, ale nie dołączył do nas, więc ruszyliśmy w kierunku Gostynia. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Grabonóg. To mała miejscowość przed Gostyniem. Mieszkaliśmy tam z Pawłem w dzieciństwie, więc zatrzymaliśmy się na terenie szkoły rolniczej, w malowniczym parku, w którym mieści się dwór szlachecki z 1749 roku. Urodził się w nim Edmund Bojanowski – znany w Wielkopolsce działacz oświatowy i religijny, założyciel pierwszych na ziemiach polskich ochronek wiejskich i Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP. Obecnie w dworku tym znajduje się muzeum, warto je odwiedzić, znajdują się w nim naprawdę ciekawe eksponaty o charakterze etnograficznym. Pstryknęliśmy w parku kilka fotek, obeszliśmy z sentymentem stare kąty, kiedyś wszystko wydawało się znacznie większe, pewnie dlatego, że my byliśmy mniejsi J. Po godzince ruszyliśmy do domu. Do Leszna dotarliśmy około dziewiętnastej.

Dziękujemy Wolnym Jeźdźcom Piaski za gościnę i gratulujemy bardzo udanego, pierwszego rozpoczęcia sezonu. Życzymy im wielu kolejnych, nie mniej udanych!

Piotr

[nggallery id=137]