Propozycja moto-pikniku pojawiła się całkiem niedawno, na naszym forum. Był to pomysł Hani i Tomka, ale zaraz pojawili się inni chętni do współorganizowania tej imrezy. Pomysł był taki, że będzie to rodzinna impreza, zorganizowana na przystani żeglarskiej nad jeziorem w Dębcu, w niedzielne popołudnie. Bardzo szybko zapisało się ponad pięćdziesiąt osób i nic w tym dziwnego, bo od dwóch tygodni pogoda dopisywała. Zaplanowano wiele atrakcji, między innymi pływanie skuterami wodnymi i motorówką, ognisko, a nawet konkursy, jak się później okazało. Zapowiadała się super pogoda, jeszcze w sobotę wieczorem narzekałem trochę na upał, a w niedzielę rano nie wierzyłem własnym oczom. Po przebudzeniu ujrzałem pochmurne niebo i padający deszcz. Co prawda impreza była zaplanowana na 16-tą, ale wiadomo – panika. Szybko sprawdziłem prognozy w internecie i ulżyło mi, bo okazało się, że to tylko przelotne opady. Faktycznie, w południe już się rozpogodziło i wszystko wskazywało na to, że pogoda nam dopisze. Na przystani zjawiłem się razem z Pawłem, przyjechaliśmy motocyklami, chyba przed piętnastą. Nasze dziewczyny przyjechały chwilę po nas, samochodem. Na posterunku był już Romek i Ania Fórmanowicz, a w ciągu następnej godzinki zjechała się reszta uczestników, część motocyklami, część samochodami. Dziewczyny zajęły się cateringiem, a my pomagaliśmy zwodować skutery i motorówkę, którą załatwił Romek, a przywiózł Zbimag z Magdą. Skutery zorganizowali: Hania z Tomkiem, Piotr z Wiesią oraz Adrian Tycner. O godzinie siedemnastej rozpalone zostało ognisko, wszyscy częstowali się kawą i wspaniałymi plackami, upieczonymi przez dziewczyny. Nie wiem dokładnie, które Panie piekły, ale podziękowania za catering należą się na pewno: Karolinie, Magdzie, Honi, Elce i jej córce Ani, Wiesi, Ani i Krzysztofowi oraz Matuchowi. Jeżeli kogoś pominąłem, to bardzo przepraszam.
Po słodkim poczęstunku, a właściwie w trakcie, odbyła się krótka część oficjalna, podczas której wręczone zostały barwy dwóm nowym członkom: Ani i Markowi. Potem była mała instrukcja BHP Pana Bosmana, którego pozdrawiam, kilka słów od Janusza i Romka, a potem rozpoczęła się zabawa. Starsi pływali skuterami i motorówką, był też rower wodny, pieczenie kiełbasek na ognisku, pływanie w jeziorze, a dla najmłodszych uczestników tego pikniku rodzinnego, była specjalna atrakcja, w postaci konkursów zorganizowanych przez Elkę. Były nagrody, dyplomy, dużo zabawy i radości, ale też sporo walki i rywalizacji. Najmłodsze pociechy wykazały się bowiem sporą ambicją i wolą walki. Wielki ukłon w stronę Elki za przygotowanie i przeprowadzenie konkursów, poświęciła swój czas innym.
Bawiliśmy się do wieczora, w międzyczasie odwiedzili nas też zaprzyjaźnieni motocykliści z KM Bikers Legion Leszno i Grupy Motocyklowej Sokół Bukówiec Górny. Pogoda nam dopisała, nie było upalnie, ale ciepło. Słońce nikogo nie poparzyło, nikt się nie topił, mam nadzieję, że wszyscy się świetnie bawili. Ja osobiście po raz pierwszy płynąłem skuterem wodnym, co prawda jako pa sażer, ale wrażenia niezapomniane. Płynąłem z Adrianem, z tego co mówił Chomik, jego skuter ma silnik powyżej tysiąca centymetrów i odpowiednią moc. Nie wiem dokładnie jak szybko płynęliśmy, ale prędkość na wodzie naprawdę robiła wrażenie, a w zakrętach trzeba było się mocno zapierać nogami i trzymać Adriana, żeby nie znaleźć się w wodzie. Przy okazji dziękuję Adrianowi w imieniu całej grupy za ponad dwie godziny pływania z nami. Podziękowania należą się oczywiście wszystkim osobom, które przywiozły ze sobą sprzęt pływający, to była duża atrakcja.
Dzięki raz jeszcze, tym razem wszystkim uczestnikom, za miłą zabawę i wspólnie spędzony czas.
Piotr
[nggallery id=219]